dzień 6 - w Gruzji (2b) rynek w Gori

Po porannym zwiedzaniu Tibilisi wróciliśmy do Gori, naszej właściwej siedziby. Poczyniliśmy zakupy na miejscowym rynku, w centrum oglądaliśmy ślady wojny, po czym zjedliśmy w uroczej knajpce (nie tylko knajpka była urocza;) i wieczorem co? Znów wystawna kolacja z merem Gori! Ale nie była to tylko zwykła biesiada pod wieczór. Dziś mój pierworodny kończył 5 lat! Szkoda że nie mogę z nim być, ale nie można być wszędzie, telefon musiał wystarczyć, po powrocie będzie jeszcze okazja do świętowania. Na zdjęciach poniżej toast za mojego synka. Toast za syna to jeden z kilku toastów, przy których należy wstać, zgodnie z tradycją. I wypić do dna!
s