dzień 14 - droga powrotna - Bulgaria, Serbia, Wegry, Słowacja, Czechy i RP
Od startu 12 stycznia w Turcji do wieczora zrobiliśmy całą Turcję i Bułgarię, z większym przystankiem na kolacji w Bułgarii. Wieczorem zrobiła się taka gęsta mgła, że musieliśmy jechać 20km/h, tak że w końcu kierowca zdecydował się zatrzymać żeby odpocząć. Zatrzymaliśmy się pod motelem, ponieważ była 6 nad ranem nie było sensu wynajmować pokoju, więc prawie wszyscy zasnęli od razu. Ale nie ja i Jacek. Wyślizgnęliśmy się z aparatami na zewnątrz, bo mgła była przednia. Ponieważ było -10'c szybko zamarzała na czym popadnie i powstawała cudna szadź, ale było za ciemno na sensowne zdjęcia, więc postanowiliśmy nieco się ogrzać przy drinku w motelowym barze. Jak się szybko zorientowaliśmy po gościach, którzy już tam byli - motel był regularnym burdelem. Była to moja pierwsza wizyta w takim przybytku, więc obserwowałem "sceny z życia" z zainteresowaniem, bo to jednak nie to samo co film, a poza tym za darmo.
Ale rano to już była prawdziwa uczta dla oczu - z resztą zobaczcie sami - takiej szadzi dawno nie wiedziałem i pewnie długo nie zobaczę.
I tak przejechaliśmy ponad 2500km z 3h przerwa na sen od wczoraj. O 14.10 już w EU - wjechaliśmy na Węgry.
A już o 22.22 na granicy RP. Nocleg znów w Wiśle w pałacyku prezydenckim...
Ale rano to już była prawdziwa uczta dla oczu - z resztą zobaczcie sami - takiej szadzi dawno nie wiedziałem i pewnie długo nie zobaczę.
I tak przejechaliśmy ponad 2500km z 3h przerwa na sen od wczoraj. O 14.10 już w EU - wjechaliśmy na Węgry.
A już o 22.22 na granicy RP. Nocleg znów w Wiśle w pałacyku prezydenckim...